Zanim zaczniemy tak naprawdę zastanawiać się nad tytułowym pytaniem, przenieśmy się trochę wstecz w czasie. Pierwsza połowa XX wieku przynosi rewolucję zarówno w nauce jak i technice. Pojawiają się kolejne odkrycia naukowe, postępuje rozwój technologii przemysłowych. Zmiany w tych ostatnich wymuszają pierwsze kroki w optymalizacji produkcji. Zaczynają się pojawiać pierwsze układy regulacji o których możemy powiedzieć, że są protoplastami dzisiejszych systemów sterowania. Można powiedzieć, że zaczyna powstawać także automatyka przemysłowa. Ciągle jednak fundamentalnym elementem jest człowiek i to na każdym etapie procesu wytwórczego. Wykonując zarówno prace związane z wykorzystaniem intelektu jak i bardzo proste, a nierzadko ciężkie fizycznie zadania.
Obserwacja zmagań prostego człowieka stała się jedną ze składowych, jaka skłoniła czeskiego pisarza, Karola Capka, do napisania sztuki R.U.R. (Rossumovi Univerzální Roboti). W niej to, po raz pierwszy w takim kontekście, wykorzystane zostało słowo robot, będące przekształceniem wyrazu robota, a oznaczające wykonywanie ciężkiej pracy związane z dużym wysiłkiem. Czytając, wydaną w 1920 roku sztukę, możemy być zaskoczeni faktem, że ów robot to tak naprawdę – używając dzisiejszych określeń – pewna forma androida. Były to uproszczone ale jednak żywe istoty dedykowane do wykonywania ciężkich prostych prac. Oczywiście ich wizja była na miarę ówczesnych czasów, ale jednak dała pewnego rodzaju wstęp do określenia funkcjonalności przyszłych maszynowych wersji robota.
Wizje nowego świata zaczynają się coraz szerzej pojawiać w powstającej literaturze science-fiction. Równolegle z pokojowym czy pozytywnym zastosowaniem robotów, twórcy roztaczają coraz bardziej złowieszcze obrazy maszyn atakujących ludzkość. I to nie tylko pochodzących z innych układów planetarnych, ale i naszych własnych, których wewnętrzna inteligencja doprowadziła do buntu i przeciwstawieniu się ich wykorzystywaniu do pracy na rzecz człowieka. Odpowiedzią na taki negatywny obraz przyszłości staje się wydana w 1942 nowela „Zabawa w berka” (Runaround) Isaaca Asimova. Po raz pierwszy sformułowane w niej zostają prawa, sankcjonujące przyszłe relacje między człowiekiem a robotem :
1. Robot nie może skrzywdzić człowieka, ani przez zaniechanie działania dopuścić, aby człowiek doznał krzywdy.
2. Robot musi być posłuszny rozkazom człowieka, chyba że stoją one w sprzeczności z Pierwszym Prawem.
3. Robot musi chronić samego siebie, o ile tylko nie stoi to w sprzeczności z Pierwszym lub Drugim Prawem.
W kolejnym opowiadaniu Roboty i Imperium (Robots and Empire) Asimov dodał prawo zerowe, które stało się nadrzędne wobec trzech pozostałych:
1. Robot nie może skrzywdzić ludzkości, lub poprzez zaniechanie działania doprowadzić do uszczerbku dla ludzkości.
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że realizacja tych zasad zakłada daleko idącą inteligencję i świadomość podejmowanych przez roboty decyzji. Wymusza zatem wyposażenie każdego z nich w bardzo rozwinięty nie tylko system sensoryczno-wykonawczy ale i przed wszystkim układ obliczeniowy na miarę ludzkiego mózgu. Tak to widzieli pisarze, można powiedzieć naukowi fantaści ale i wizjonerzy przyszłych zmian. Zmian, które – patrząc na literaturę – mogą przynieść także pewne ryzyko dla ludzi. Czy zatem faktycznie mamy się bać robotów?
Powróćmy do realnego świata XX wieku. Wizje rozwijają się znacznie szybciej niż technika i technologia. Rok 1947 przynosi pierwszą działającą konstrukcję tranzystora, a do zbudowania nawet najmniejszej kopii, potrzeba ich miliony. Czy mamy szansę na realizację pomysłów ? Ludzkość – mimo różnych trudności – przyspiesza w realizacji śmiałych koncepcji. To doprowadza m.in. do stworzenia w 1958 prototypu, a w 1961 pierwszej instalacji seryjnego robota Unimate w zakładach General Motors, przekładającego gorące odlewy w procesie hutniczym. Można powiedzieć, że era robotyki stała się faktem.
Przez kolejne dekady, nowopowstające konstrukcje oznaczają się przede wszystkim dużymi rozmiarami oraz masą własną. Dedykowane do ciężkich, powtarzalnych procesów, wykonują swoje zadania w sposób powtarzalny i coraz bardziej precyzyjny. Równolegle z rozwojem samej maszyny, rozwija się technologia czujników. Pojawiają się pierwsze kamery, czujniki siły i obecności. Niestety ich dokładność nie pozwala na zastosowanie ich do wykrywania człowieka w pobliżu pracującego robota. Pierwsze normy z zakresu bezpieczeństwa nakładają konieczność instalacji specjalnych klatek i osłon, po których otwarciu musi nastąpić bezwarunkowe zatrzymanie wszelkich ruchów. Warto zwrócić tu uwagę, iż takie rozwiązania mają za zadanie chronić człowieka niejako przed nim samym. Fizycznie separujemy go od pracującego urządzenia, uniemożliwiając mu wejście w obszar roboczy. Praktyka tych instalacji pokazuje, że pomysłowość operatorów nie zna granic. Znane są przypadki znoszenia blokad by ułatwić sobie dostęp. Niestety niektóre z nich skończyły się tragicznie. Czy więc jest to kolejny przykład, że roboty stanowią zagrożenie?
Wspomniane konstrukcje, spełniające oczywiście swoje zadania w bardzo uciążliwych i ciężkich pracach, były i są dalekie od ideału. Konieczność zabezpieczeń generuje bardzo wysokie koszty instalacyjne. Każda zmiana zastosowania takiego robota wiąże się z kolejnymi wysokimi nakładami, co czyni elastyczność takiego systemu praktycznie zerową. Dlatego też systemy realizowane w takiej technologii stały się domeną bardzo dużych zakładów dysponujących zasobami finansowymi i możliwościami postawienia robota w jednym, dedykowanym i powtarzalnym celu.